Rolada z owocami

Cały czas zastanawia mnie fenomen ludzkiej najlepszości. Gdzie nie zajrzę, wszystkie przepisy są najlepsze. Powstały produkt najsmaczniejszy, najpulchniejszy, najładniejszy. Kurczę, a gdzie zakalce??

Jeden z moich szwagrów, tylko nie pamiętam który, najbardziej z wypieków lubi zakalce.

Dzisiaj nie, dzisiaj o naj…… roladzie z owocami. Zakalec będzie, na 100%. Tylko jeszcze nie wiem kiedy😁😁😁😁😁

A oto jedno z moich naj…. pyszna, puszysta, delikatna, owocowa roladka.

Prosta w przygotowaniu. Ciut czasochłonna. Na bazie ciasta biszkoptowego i kremu z bitej śmietany.

Biszkopt:

4 jajka, szklanka cukru, 4 łyżki czubate mąki, pół łyżeczki proszku do pieczenia

Całe jajka ucieram z cukrem. Nie bawię się w oddzielanie białek i ubijanie sztywnej piany. Następnie dodaję mąkę i proszek do pieczenia. Delikatnie łączę składniki. Rozprowadzam cienką warstwą na blasze (takiej na wyposażeniu piekarnika) wyścielonej papierem do pieczenia. Piekę około 10-12 min. w temperaturze 180 st. Gorący placek zwijam dłuższą krawędzią razem z papierem do pieczenia i zostawiam do wystygnięcia. W tym czasie idę na ogródek zbierać owoce. Poza sezonem idę grzebać w spiżarni, albo zamrażarce.

Masa:

1 śmietana słodka (kartonik 300-500 ml.) 30% tłuszczu, porządnie schłodzona, 1 łyżka cukru zwykłego lub pudru

Całą śmietanę razem z cukrem wkładam do miski i ubijam na sztywną masę. Rozwijam ciasto, zdejmuję papier, układam wzdłuż owoce i rozsmarowuję śmietanę zostawiając  nieposmarowany brzeg, który będzie na końcu zwinięcia. Roluję i zawijam całość w ten sam papier. Wkładam do lodówki

Polewa:

No i tu proporcji dokładnych nie podam. Robiłam zupełnie na oko 🤣🤣🤣

Złapałam końcówkę masła, może 1/3 kostki. Przewracała się po blacie kuchennym krzycząc „niech ktoś wreszcie schowa mnie do lodówki”. Wsypałam trochę cukru, może 5 łyżek, ale nie jestem przekonana. I zaprawiłam kakao w proszku. Też mi się sypło na oko. Wstawiłam to naczynko, z tymi moimi składnikami do kąpieli wodnej. Postawiłam syna i poprosiłam, aby dziecię mieszało. Zaglądam za chwilę i klops. Tłuszcz rozwarstwiony, breja w garze. Chlupnełam więc trochę mleka, bo tylko to znalazłam z rozsądnych rzeczy w lodówce. Rozmieszałam, i ku mojej radości wyszła gładka polewa. Może ciut zbyt rzadka, ale jak pięknie wchłonęła się w ciasto. Przyjrzyjcie się zdjęciu. Cudo. No po prostu naj…..

Sok jabłkowo-marchewkowo-selerowy

Czasem łapię się na tym, że jest już dwudziesta , a ja prócz kawy nie piłam przez cały dzień zupełnie nic; sięgając zresztą po kolejną kawę. Tak być nie może, więc moje poczucie rozsądku bierze górę i wyciągam wyciskarkę do soku. Wodą nie uzupełnię wszystkiego co mój organizm potrzebuje, a jeść kolacji już nie mam siły, bądź dojadłam po dzieciakach (wiem, tak nie można, a jednak).

Powstaje więc sok z którego korzysta cała rodzina. W maszynie lądują jabłka, marchewka i seler naciowy. Chłopcy mają świetną zabawę, a ja poczucie, że jest zdrowiej niż przed chwilą 😉 Tym bardziej, że nikt nie tyka selera  ot tak chrupiąc na surowo.

Sok pijemy za to wszyscy :))